Stopień wodny Leśna, stanowiący od początku swego istnienia dzieło techniki – awansował współcześnie do rangi dobra kultury, fascynując niepowtarzalnością krajobrazu, a także wkomponowaniem zapory, zabudowań elektrowni i jej mechanizmów w świat przyrody. Małe elektrownie wodne o mocy do 5 MW. Energia z wody. Odnawialne Kraj: HolandiaKontynent: EuropaKategoria: Ciekawe miejscaProwincja: Holandia PołudniowaGPS: N: 51°57' E: 4°9' to zapora wodna w Holandii, położona na kanale Nieuwe Waterweg, niedaleko miasteczka Hoek van Holland, około 20 km w kierunku zachodnim od centrum Rotterdamu. Wraz z zaporą Hartelkering oraz linią wałów przeciwpowodziowych stanowi część większego systemu przeciwpowodziowego Europoortkering. System ten powstał na początku lat pięćdziesiątych XX wieku w ramach tzw. Planu Delta. Jego realizację przyśpieszyła powódź jaka powstała w wyniku bardzo silnego sztormu w nocy z 31 stycznia na 1 lutego w 1953 roku podczas której zginęło 1835 osób. Prace nad systemem Delta trwały przeszło 40 lat i zostały zakończone w latach dziewięćdziesiątych XX wieku budową wielkiej zapory Maeslantkering. Ta imponująca konstrukcja stanowi wielkie wrota pozwalające na zamknięcie kanału prowadzącego do portu w Rotterdamie. Zapora powstała w latach 1991-1997 i obecnie jest jedną z największych ruchomych struktur na Ziemi. Jej uroczyste otwarcie z udziałem królowej Beatrycze miało miejsce 10 maja 1997 roku. Dziś zapora Maeslantkering stanowi kluczowy element ochrony przeciwpowodziowej całej populacji Rotterdamu oraz okolic na wypadek ekstremalnego podniesienia się poziomu wody w Morzu Północnym. Decyzję o zamknięciu bariery podejmuje komputer na podstawie danych o pogodzie i poziomie wody. Wrota zapory tworzą dwie, wysokie na 22 metry, ruchome stalowe bariery o ramionach długości 237 m każda. Osadzone są w suchych dokach po obu brzegach kanału, który w tym miejscu ma 360 m szerokości. Podczas zamykania doki są wypełniane wodą, po czym bariery przesuwają się w stronę środka kanału aż do momentu złączenia. Samo przesuwanie ruchomych elementów trwa około pół godziny. Konieczność zamknięcia bariery występuje jedynie w ekstremalnych warunkach, gdy poziom wody w morzu jest o 3 metry wyższy od normalnego. Szacuje się, że taka ewentualność występować będzie raz na 10 lat, choć wraz z ocieplaniem klimatu i podnoszeniem się poziomu wody w morzu wykorzystanie zapory może wzrosnąć. Oprócz sytuacji zagrożenia procedurę zamykania tamy dokonuje się raz do roku w celach kontrolnych. Obiekt udostępniony jest dla zwiedzających. Sprzyjające powodziom warunki naturalne Holandii Blisko 60% powierzchni Holandii stanowią niziny, w tym 40% to depresje osiągające od 5 do 7 metrów W Niderlandach Niskich dominują poldery, które powstają po osuszeniu zatok morskich i jezior. Uchodzące do Morza Północnego rzeki (Ren, Skalda, Moza, Mozela) tworząc bagnistą deltę. Poziom wód w tych rzekach zależy od intensywności topnienia śniegu w Alpach oraz intensywności opadów na obszarze Holandii, Niemiec, Francji, Belgii i Szwajcarii. W strefie ciepłego klimatu morskiego, np. w Holandii, zimą ilość opadów jest duża co może spowodować wdarcie się wody morskiej na ląd (zwłaszcza podczas sztormów). W Holandii notuje się niezwykle dużo dni wietrznych w ciągu roku. Wiosną, zaś bardzo często występują wiatry północne, powodujące cofkę powodziową. Pierwsze wielkie powodzie na tych terenach miały miejsce już w latach 838 i 1014. Lista największych Powodzi w Holandii 1404 i 1421 - Świętej Elżbiety; 1570 - Wszystkich Świętych (1 listopada, ok. 20 tys. ofiar); 1717 - Bożego Narodzenia (24/25 grudnia, ok. 14 tys. ofiar); 1825 - (4 lutego, setki ofiar); 1916 - Zuiderzee; 1953 - Watersnoodramp (1 lutego, 1836 ofiar) Ciekawostki Całkowity koszt budowy zapory zamknął się w kwocie 450 milionów Euro; Plan Delta został uznany przez American Society of Civil Engineers za jeden z siedmiu współczesnych cudów świata; Miniaturę zapory Maeslantkering można obejrzeć w parku miniatur Madurodam. Trudno sobie wyobrazić życie i poruszanie się po Holandii bez roweru. Na 15 milionów obywateli przypada tu aż 11 milionów rowerów. Na miłośników pedałowania czeka tu rozległa sieć ścieżek rowerowych, oznakowane szlaki oraz mnóstwo dróżek wiodących przez lasy lub na poldery. W Holandii rower można wypożyczyć praktycznie w każdym mieście i na każdej stacji kolejowej. Podczas licznych podróży po Polsce miałem okazję zobaczyć dwie ogromne zapory wodne – w Wapienicy koło Bielska-Białej i nad Zalewem Solińskim, która jest chyba najbardziej znanym takim obiektem w naszym kraju. Obie zapory robią kolosalne wrażenie – ich architektura jest prosta, a zarazem monumentalna.

Duże budowle tego typu w Europie rozbierane są w nielicznych przypadkach. Henryk Przondziono /Foto Gość Zapora w Niedzicy W Polsce nie prowadziło się dotąd celowej rozbiórki żadnej zapory. Jeśli były wady konstrukcyjne - konstrukcje były odbudowywane Rozbiórka zapór wodnych nie jest na świecie zjawiskiem tak powszechnym, jak może to wynikać z najczęściej cytowanych danych. Duże budowle tego typu w Europie rozbierane są w nielicznych przypadkach i to wtedy, kiedy jest z nimi problem - wynika z danych zebranych przez międzynarodowy zespół kierowany przez Polaka. Międzynarodowy zespół hydrologów, którym kierował dr Michał Habel z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego (UKW) w Bydgoszczy, przyjrzał się problemowi rozbierania zapór wodnych. Policzył, ile takich akcji przeprowadzono w ostatnich dekadach w USA i Europie. Chociaż niektóre dane - cytowane np. przez organizacje proekologiczne - sugerują, że jest na to boom, to okazuje się, że nie jest to wcale powszechne zjawisko. A zapory - zwłaszcza jeśli ich właścicielem jest państwo - rozbierane są w bardzo nielicznych przypadkach i to tylko wtedy, kiedy naprawdę jest z nimi jakiś duży problem. Wyniki ukazały się w "Scientific Reports"( "Mnie, jako specjalistę badania rzek, uderzały doniesienia medialne, że w USA rozebrano od 1969 r. ponad 1250 zapór (takie dane podaje baza "American Rivers"). Pojawiały się głosy, że za granicą jest więc boom na rozbieranie takich budowli na rzekach, a w Polsce ciągle niewiele się robi, a wręcz planuje się nowe zbiorniki. Czułem, że społeczeństwo nie do końca jest o tym informowane prawidłowo" - mówi w rozmowie z PAP dr Michał Habel geograf specjalizujący się w hydrologii. Dlatego wraz z zespołem przeanalizował wyniki badań i sprawdził informacje o tych ponad 1000 zaporach. "Okazało się, że do tej liczby wliczona jest również rozbiórka tak małych budowli, jak przepusty pod drogami, niskie piętrzenia, dawne tartaki czy młyny wodne. To z punktu widzenia polskiego języka nie są to zapory, a jedynie niewielkie bariery wodne powodujące piętrzenie wody" - opowiada. Z badań zespołu wynikło, że 85 proc. amerykańskich budowli poddanych rozbiórce ma od 0,5 do 7 metrów. Badacz tłumaczy, że co prawda dla organizmów wodnych nawet 1 czy 2 metry to też jest rodzaj bariery, którą trudno przebyć, ale raczej nie nazwie się takiej konstrukcji zaporą. Nie powinno się więc odnosić wrażenia, że powszechna jest rozbiórka dużych instalacji tamujących przepływ wody na rzekach. "Dla Europy takich danych o rozbiórce zapór nie ma. Jest wprawdzie portal Dam Removal Europe, gdzie podaje się, że w Europie usunięto w ciągu 25 lat 5 tys. barier (po angielsku "dams", czyli de facto zapór). Gdy jednak zagłębiliśmy się w te dane, okazało się, że to niekoniecznie były zapory na rzekach, a w większości bariery piętrzące wodę - np. przepusty, jazy czy zastawki" - wyjaśnia. W bazie tej doszukano się też poważnych błędów, np. w przypadku Wielkiej Brytanii na listę wpisano obiekty wycofane z użytku, a nie rozebrane. Naukowiec z zespołem postanowił więc zweryfikować, ile tych rozebranych zapór tak naprawdę w Europie jest. Nawiązał współpracę z europejskimi agencjami rządowymi i skompletował dane z Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, Rosji. "Udało nam się ustalić, że w Europie na rzekach rozebrano od 1996 r. znacznie mniej, bo 336 budowli. Spośród nich tylko 15 było wyższych niż 7 metrów, a więc rzeczywiście można je nazwać dużymi zaporami" - mówi. Dodaje, że szesnastą i najmłodszą zaporą, która będzie niedługo rozbierana, ma być polska zapora w Wilkowicach, w okolicach Bielsko-Białej. Ta 10 m zapora powstała w 2012 r. i ze względu na wady konstrukcyjne będzie usunięta. "Chcieliśmy przedstawić, jakie były przyczyny rozbierania zapór w Europie i czy były takie same jak w USA. Wszystkie podręczniki dla gmin dotyczące rozbierania zapór, bazują na danych z USA. A nas interesowały dane z Europy" - mówi. I tłumaczy, że poszczególne kraje mogą różnić się strukturą własności zapór i barier wodnych. I tak np. w USA 90 proc. wszystkich budowli należy do prywatnych właścicieli (aż 58 proc. dużych zapór). Są więc firmy, które budują stopień wodny do nawadniania czy produkcji energii. Kiedy zaś zbiornik przestaje przynosić korzyści finansowe, zostaje zwykle opuszczony. Aby zlikwidować budowlę, musi się zorganizować społeczność lokalna czy lokalni politycy, zyskać przychylność do tego pomysłu i pozyskać na rozbiórkę środki od kongresu czy prywatnych sponsorów. Zupełnie inaczej wygląda to w Unii Europejskiej, gdzie większość zapór należy do państwa. To zaś ogranicza swobodę, jeśli chodzi o porzucanie tych budowli. "W Polsce nawet, jeśli część jakiejś instalacji należy do prywatnej firmy - np. elektrowni - to sama budowla piętrząca, jej utrzymanie i bezpieczeństwo, należy do państwa. Przedsiębiorca partycypuje więc w utrzymaniu zapory, ale nie jest jej właścicielem" - tłumaczy geograf. Dodaje, że w Europie państwowe zapory można rozebrać, jeśli zbierze się grupa interesariuszy. Takie projekty były prowadzone we Francji, Finlandii czy, Holandii. "W pozostałych jednak krajach zainteresowania społecznego nie było. Usuwanie zapór to był tylko zabieg estetyczny, utrzymaniowy. Zapory usuwano więc tylko wówczas, kiedy była konieczność" - wyjaśnia. Dr Habel tłumaczy, że ze względu na strukturę własności zapór, Polska - podobnie jak np. Norwegia czy Rosja - jest krajem, gdzie do decyzji o rozbiórce zapór niekoniecznie dopuszczane jest społeczeństwo. "W Polsce nie prowadziło się dotąd celowej rozbiórki żadnej zapory. Jeśli były wady konstrukcyjne - konstrukcje były odbudowywane. To potwierdzają Wody Polskie i IMGW. Pierwszym zbiornikiem do rozebrania będzie Wilkówka" - mówi. Dodaje, że małe progi wodne czy młyny były oczywiście rozbierane, ale trudno zdobyć o tym informacje - wiadomo jednak, że nie pozyskiwano na to np. funduszy unijnych. A jak wiele jest w Polsce zapór? "W Polsce jest niemal 33 tys. zarejestrowanych budowli piętrzących wodę, w większości to konstrukcje z lat 70. XX wieku. Nie ma jeszcze zebranych w jednym miejscu informacji o ich wielkości" - mówi naukowiec. Dodaje, że w Stanach zapory rozbierane są od 1968 r., a w Europie pierwsze konstrukcje tego typu rozebrano dopiero w 1996 r. "W USA zwiększa się liczba usuwanych zapór z roku na roku. A w Europie rozbieranych budowli jest za mało, by mówić o jakimkolwiek trendzie" - mówi. Jeśli zaś chodzi o mniejsze budowle, to w Europie po 2004 r. rzeczywiście nastało coś w rodzaju mody na rozbiórkę niewielkich konstrukcji piętrzących wodę. "Można na to było pozyskać unijne środki z funduszu w latach 2007-2013. Trend funkcjonował 8 lat, usuwano mniejsze zapory, przywracając walory środowiska, ciągłości przepływ materii i organizmów. Kilka lat temu ten boom jednak się skończył. A teraz pojawiają się jedynie pojedyncze projekty w tym zakresie" - opisuje. "Z naszych badań wynikło, że usuwanie zapór dotyczy budowli, które posiadają zaawansowany wiek konstrukcji, zły stan techniczny, zagrażają środowisku i lokalnej społeczności. A efekty środowiskowe, które uzyskuje się dzięki rozbiórce, są tu zwykle tylko dodatkowym atutem. Moim zdaniem boom na usuwanie zapór jest więc możliwy tylko w tych regionach, w których po pierwsze umożliwia to prawo, a po drugie społeczeństwo angażuje się w te działania, np. świadomość ekologiczna jest wysoka" - podsumowuje naukowiec. Ludwika Tomala

Kanaal van Steenenhoek. Kanaal Wessem-Nederweert. Kanał Amsterdam–Ren. Kanał Juliany. Kanał Morza Północnego. Fot. Adobe Stock Rozbiórka zapór wodnych nie jest na świecie zjawiskiem tak powszechnym, jak może to wynikać z najczęściej cytowanych danych. Duże budowle tego typu w Europie rozbierane są w nielicznych przypadkach i to wtedy, kiedy jest z nimi problem - wynika z danych zebranych przez międzynarodowy zespół kierowany przez zespół hydrologów, którym kierował dr Michał Habel z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego (UKW) w Bydgoszczy, przyjrzał się problemowi rozbierania zapór wodnych. Policzył, ile takich akcji przeprowadzono w ostatnich dekadach w USA i Europie. Chociaż niektóre dane - cytowane np. przez organizacje proekologiczne - sugerują, że jest na to boom, to okazuje się, że nie jest to wcale powszechne zjawisko. A zapory - zwłaszcza jeśli ich właścicielem jest państwo - rozbierane są w bardzo nielicznych przypadkach i to tylko wtedy, kiedy naprawdę jest z nimi jakiś duży problem. Wyniki ukazały się w "Scientific Reports"( "Mnie, jako specjalistę badania rzek, uderzały doniesienia medialne, że w USA rozebrano od 1969 r. ponad 1250 zapór (takie dane podaje baza "American Rivers"). Pojawiały się głosy, że za granicą jest więc boom na rozbieranie takich budowli na rzekach, a w Polsce ciągle niewiele się robi, a wręcz planuje się nowe zbiorniki. Czułem, że społeczeństwo nie do końca jest o tym informowane prawidłowo" - mówi w rozmowie z PAP dr Michał Habel geograf specjalizujący się w hydrologii. Dlatego wraz z zespołem przeanalizował wyniki badań i sprawdził informacje o tych ponad 1000 zaporach. "Okazało się, że do tej liczby wliczona jest również rozbiórka tak małych budowli, jak przepusty pod drogami, niskie piętrzenia, dawne tartaki czy młyny wodne. To z punktu widzenia polskiego języka nie są to zapory, a jedynie niewielkie bariery wodne powodujące piętrzenie wody" - opowiada. Z badań zespołu wynikło, że 85 proc. amerykańskich budowli poddanych rozbiórce ma od 0,5 do 7 metrów. Badacz tłumaczy, że co prawda dla organizmów wodnych nawet 1 czy 2 metry to też jest rodzaj bariery, którą trudno przebyć, ale raczej nie nazwie się takiej konstrukcji zaporą. Nie powinno się więc odnosić wrażenia, że powszechna jest rozbiórka dużych instalacji tamujących przepływ wody na rzekach. "Dla Europy takich danych o rozbiórce zapór nie ma. Jest wprawdzie portal Dam Removal Europe, gdzie podaje się, że w Europie usunięto w ciągu 25 lat 5 tys. barier (po angielsku "dams", czyli de facto zapór). Gdy jednak zagłębiliśmy się w te dane, okazało się, że to niekoniecznie były zapory na rzekach, a w większości bariery piętrzące wodę - np. przepusty, jazy czy zastawki" - wyjaśnia. W bazie tej doszukano się też poważnych błędów, np. w przypadku Wielkiej Brytanii na listę wpisano obiekty wycofane z użytku, a nie rozebrane. Naukowiec z zespołem postanowił więc zweryfikować, ile tych rozebranych zapór tak naprawdę w Europie jest. Nawiązał współpracę z europejskimi agencjami rządowymi i skompletował dane z Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, Rosji. "Udało nam się ustalić, że w Europie na rzekach rozebrano od 1996 r. znacznie mniej, bo 336 budowli. Spośród nich tylko 15 było wyższych niż 7 metrów, a więc rzeczywiście można je nazwać dużymi zaporami" - mówi. Dodaje, że szesnastą i najmłodszą zaporą, która będzie niedługo rozbierana, ma być polska zapora w Wilkowicach, w okolicach Bielsko-Białej. Ta 10 m zapora powstała w 2012 r. i ze względu na wady konstrukcyjne będzie usunięta. "Chcieliśmy przedstawić, jakie były przyczyny rozbierania zapór w Europie i czy były takie same jak w USA. Wszystkie podręczniki dla gmin dotyczące rozbierania zapór, bazują na danych z USA. A nas interesowały dane z Europy" - mówi. I tłumaczy, że poszczególne kraje mogą różnić się strukturą własności zapór i barier wodnych. I tak np. w USA 90 proc. wszystkich budowli należy do prywatnych właścicieli (aż 58 proc. dużych zapór). Są więc firmy, które budują stopień wodny do nawadniania czy produkcji energii. Kiedy zaś zbiornik przestaje przynosić korzyści finansowe, zostaje zwykle opuszczony. Aby zlikwidować budowlę, musi się zorganizować społeczność lokalna czy lokalni politycy, zyskać przychylność do tego pomysłu i pozyskać na rozbiórkę środki od kongresu czy prywatnych sponsorów. Zupełnie inaczej wygląda to w Unii Europejskiej, gdzie większość zapór należy do państwa. To zaś ogranicza swobodę, jeśli chodzi o porzucanie tych budowli. "W Polsce nawet, jeśli część jakiejś instalacji należy do prywatnej firmy - np. elektrowni - to sama budowla piętrząca, jej utrzymanie i bezpieczeństwo, należy do państwa. Przedsiębiorca partycypuje więc w utrzymaniu zapory, ale nie jest jej właścicielem" - tłumaczy geograf. Dodaje, że w Europie państwowe zapory można rozebrać, jeśli zbierze się grupa interesariuszy. Takie projekty były prowadzone we Francji, Finlandii czy, Holandii. "W pozostałych jednak krajach zainteresowania społecznego nie było. Usuwanie zapór to był tylko zabieg estetyczny, utrzymaniowy. Zapory usuwano więc tylko wówczas, kiedy była konieczność" - wyjaśnia. Dr Habel tłumaczy, że ze względu na strukturę własności zapór, Polska - podobnie jak np. Norwegia czy Rosja - jest krajem, gdzie do decyzji o rozbiórce zapór niekoniecznie dopuszczane jest społeczeństwo. "W Polsce nie prowadziło się dotąd celowej rozbiórki żadnej zapory. Jeśli były wady konstrukcyjne - konstrukcje były odbudowywane. To potwierdzają Wody Polskie i IMGW. Pierwszym zbiornikiem do rozebrania będzie Wilkówka" - mówi. Dodaje, że małe progi wodne czy młyny były oczywiście rozbierane, ale trudno zdobyć o tym informacje - wiadomo jednak, że nie pozyskiwano na to np. funduszy unijnych. A jak wiele jest w Polsce zapór? "W Polsce jest niemal 33 tys. zarejestrowanych budowli piętrzących wodę, w większości to konstrukcje z lat 70. XX wieku. Nie ma jeszcze zebranych w jednym miejscu informacji o ich wielkości" - mówi naukowiec. Dodaje, że w Stanach zapory rozbierane są od 1968 r., a w Europie pierwsze konstrukcje tego typu rozebrano dopiero w 1996 r. "W USA zwiększa się liczba usuwanych zapór z roku na roku. A w Europie rozbieranych budowli jest za mało, by mówić o jakimkolwiek trendzie" - mówi. Jeśli zaś chodzi o mniejsze budowle, to w Europie po 2004 r. rzeczywiście nastało coś w rodzaju mody na rozbiórkę niewielkich konstrukcji piętrzących wodę. "Można na to było pozyskać unijne środki z funduszu w latach 2007-2013. Trend funkcjonował 8 lat, usuwano mniejsze zapory, przywracając walory środowiska, ciągłości przepływ materii i organizmów. Kilka lat temu ten boom jednak się skończył. A teraz pojawiają się jedynie pojedyncze projekty w tym zakresie" - opisuje. "Z naszych badań wynikło, że usuwanie zapór dotyczy budowli, które posiadają zaawansowany wiek konstrukcji, zły stan techniczny, zagrażają środowisku i lokalnej społeczności. A efekty środowiskowe, które uzyskuje się dzięki rozbiórce, są tu zwykle tylko dodatkowym atutem. Moim zdaniem boom na usuwanie zapór jest więc możliwy tylko w tych regionach, w których po pierwsze umożliwia to prawo, a po drugie społeczeństwo angażuje się w te działania, np. świadomość ekologiczna jest wysoka" - podsumowuje naukowiec. PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala lt/ agt/ To właśnie on zrealizował zapory wodne m.in. w Kubel, Andelsbuch, Refrain, Monthey, Montjovet, Buitreres, Etzelwerk czy w Mühlebergu. Plany budowy zapory powstały w latach 1938-1939 r Tak Holandia broni się przed zalaniem [INFOGRAFIKA] Holandia jest wzorem walki człowieka z żywiołem wody. Ten nizinny kraj nad Morzem Północnym od wieków doskonali metody ochrony przed zalaniem, które w czasach globalnego ocieplenia i problemu podnoszącego się poziomu mórz, mogą się stać wzorem dla innych zagrożonych zakątków świata. Mimo że dzisiaj żaden mieszkaniec Niderlandów niezwiązany z hydrotechniką i ochroną przeciwpowodziową nie przejmuje się powodziami, warto pamiętać, że Holendrzy odrobili przez wieki bolesną lekcję, która pochłonęła wiele istnień ludzkich. Jak obecnie wygląda system zabezpieczeń przeciwpowodziowych w Holandii? Zobacz również: “Mojżesz” zawiódł Wenecję. Dlaczego kosztowne zapory przeciwpowodziowe nie działają? Od lat nie dają się zalać morzu. Jak Holandia walczy z wodą Data utworzenia: 26 lipca 2021 12:40 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj. Zapora Leśniańska - Najstarsza tama w Polsce, zbudowana w latach 1901-1905, jest długa na 130 metrów i wysoka na 36 metrów, obecnie popularna atrakcja turystyczna. Zapora Porąbka – Znana z elektrowni szczytowo-pompowej w Beskidzie Małym, popularna dla rekreacji. Zapora Włocławska – Jedna z najstarszych, kluczowa dla gospodarki

Slezská Harta(Śląska harta) Zapora wodna usypana w latach 1987-1997 na rzece Morawicy oprócz zaopatrzenia regionu Ostrawskiego w wodę służy rownież jako ochrona przed powodziami, miejsce uprawiania wędkarstwa sportowego, hodowli ryb i jako miejsce zaporu jest wiosce Leskovec nad Moravicí jest centrum informacyjne i da sie kupić bilet do podróźu statkiem. Zapora jest w pobliźu miasta Bruntál. ( KiB) Przejrzano 8733 razy ( KiB) Przejrzano 8733 razy ( KiB) Przejrzano 8733 razy ( KiB) Przejrzano 8733 razy ( KiB) Przejrzano 8733 razy ( KiB) Przejrzano 8733 razy ( KiB) Przejrzano 8733 razy

Tak dla porównania, po rozmyciu zapory w Niedowie w 2010 r., jej odbudowa, a właściwie budowa na nowo, trwała prawie 7 lat. Przypominam, że mamy XXI w., maszyny, technologie, bla bla bla. Parametry techniczne. Zapora i elektrownia w Złotnikach jest zaporą kamienno – betonową typu ciężkiego. Jej wysokość całkowita wynosi 36 m

To nie film katastroficzny, tylko kolejna w ostatnich dniach bardzo poważna sytuacja powodziowa w Europie. Nie kiedyś tam, tylko dzisiaj. Mieszkańcy Meerssen usłyszeli dzisiaj po godzinie 14:00 alarm przeciwlotniczy i nie był to w tamie pojawiła się już kilka dni temu. W piątek rano lokalne władze zalecały mieszkańcom Meerssen i Bunde ewakuację, jednak tylko nieliczni wzięli te zalecenia na poważnie. Teraz już na ucieczkę jest za służby bezpieczeństwa nakazały mieszkańcom pozamykać okna, drzwi i wejść na najwyższe piętra budynków. Ucieczka przed powodzią stanowi zatem większe zagrożenie, bowiem jeżeli dojdzie do przerwania wału, to mieszkańcy nie zdążą uciec przed podają lokalne portale, doszło do pęknięcia tamy. Aktualnie zagrożeni powodzią są mieszkańcy takich miejscowości jak Bunde, Brommelen i Geulle. Ewakuacja zalecana jest także dla mieszkańców miejscowości Aijen oraz Bergen. Jeżeli faktycznie dojdzie do zalania, to miejscowości te znajdą się pod pierwszej chwili mieszkańcy regionu rzucili się do aut, aby uciec w bezpieczne miejsce. Niestety spowodowało to momentalne powstanie korków na drogach wyjazdowych. Stąd i zalecenie, aby pozostać w domu. To wyjątkowo pechowe lato w Europie Zaledwie trzy tygodnie temu, 24 czerwca przez jedno miasto i cztery wsie w Czechach przeszło tornado, które niszczyło wszystko na swojej drodze, pozostawiając po sobie szeroki na pół kilometra pas całkowitych lipca z kolei woda dokonała potężnych zniszczeń w Nadrenii-Palatynacie w Niemczech. Jak dotąd władze doliczyły się 61 ofiar śmiertelnych, ale los ponad 1000 osób pozostaje nieznany. Ten sam układ pogodowy spowodował równie poważną sytuację w nadzieję, że to już wszystko na ten rok. Nie zmienia to jednak faktu, że zaskakująco szybko zaczynamy doświadczać realnych skutków zmian klimatycznych. Czy to jednak zmieni nastawienie ludzi do walki ze zmianami klimatu? Obawiam się, że nie.

Wędrujemy po Holandii (pieszo, autostopem i rowerem). Nie śpimy na kempingach, ale po prostu rozbijamy namiot „w buszu”. Jesteśmy przyzwyczajeni do podróżowania w ten sposób po południowej Europie, ale w Holandii mamy problemy ze znalezieniem wody (publiczny kran, publiczne WC / fontanna uliczna), abyśmy mogli zdobyć wodę do kąpieli / prania / gotowania.
Afsluitdijk to zapora wodna w Holandii wybudowana w 1932 roku. Z uwagi na jej istotne znacznie holenderski rząd zdecydował się na nadanie jej nowocześniejszego charakteru. W ten sposób, we współpracy z pracownią Danna Roosegaardea, który dostrzegł w tej infrastrukturze element boskości. Zapora Afsluitdijk ma ponad 30 kilometrów. Zaczyna się przy miasteczku Den Oever i kończy nieopodal miejscowości Zurich. Od lat chroni ona Holandię przed nadmiarem wody. Teraz władze postanowiły uświetnić ją i podkreślić jej wagę. – Elementy tej tamy są ukształtowane trochę jak greckie świątynie. Na dodatek ta grobla jest w Holandii traktowana tak jak krowa w Indiach – na co dzień nie możesz jej dotknąć – komentuje dla portalu „Deezen”, Daan Roosegaarde. Projekt został zrealizowany w niezwykle prosty sposób. Nie opiera on się na instalacji świetlnej, którą trzeba byłoby zasilać, i która wprowadzałaby dodatkowe oświetlenie do środowiska. Projektanci po prostu w odpowiednich miejscach umieścili materiał odbijający światło złożony z mikro-pryzmatów. Dzięki temu, gdy nadjeżdża samochód, infrastruktura wokół drogi zaczyna wyglądać niezwykle. – Efekt, który osiągnęliśmy wygląda jak z filmu Tron albo Matrix. Za jednym zamachem podkreśliliśmy historię i nadaliśmy budynkom wygląd futurystyczny – mówi Daan Roosegaarde. Projekt „Gates of Light” jest prowadzony w ramach inicjatywy Icoon Afsluitdijk. Zawiera ona również dwa inne projekty o nazwach „Windvogel” i „Glowing Nature”. Wszystkie mają związek ze światłem i mają na celu nadanie legendarnej grobli, liczącej 32 km, innowacyjnego charakteru.

Kaskada elektrowni wodnych na Dnieprze. W czasach Związku Radzieckiego przepływający przez Ukrainę dolny bieg rzeki Dniepr przekształcono w składający się z sześciu zapór i związanych z nimi zbiorników zespół hydroenergetyczny [1]. Ujarzmianie rzeki rozpoczęto w 1927 roku zainaugurowaniem budowy zapory Dnieprzańskiej Elektrowni

Holandia pomimo swojego małego rozmiaru, należy do czołówki najbardziej rozwiniętych krajów na świecie. Królestwo Niderlandów ma doskonałe położenie logistyczne i świetnie pola uprawne zwane polderami. Niderlandzka gospodarka prosperuje całkiem dobrze w porównaniu do innych państw europejskich i nieustannie dynamicznie się rozwija. Obok Wielkiej Brytanii i Niemiec, Holandia jest bardzo popularnym krajem do emigracji wśród naszych rodaków. Szacuje się, że ponad Polaków przebywa w Holandii na stan z kwietnia 2018 roku. Kraj ten stał się bardzo popularny dzięki swoistemu liberalizmowi, rowerom i legalizacji miękkich narkotyków. Ale i nie tylko…Holandia ma wspaniałą kulturę, piękne budowle, super infrastrukturę i …najwyższych ludzi na świecie. Holandia słynie również z wiatraków i serów, nawet wiele odmian nazywa się właśnie tak jak niderlandzkie miasta (np. Gouda, Maasdam, Edam). W Holandii mieszkał Erazm z Rotterdamu, Van Gogh i wielu innych wybitnych ludzi. Kraj ten bez wątpienia warto zwiedzić i poznać, a być może i zasmakować tam życia na dłużej… Chciałbym zamieszkać w Holandii ale… No właśnie, ale co miałabyś czy miałbyś tam robić? Otóż to przede wszystkim wszystko zależy od twoich kwalifikacji i oczywiście znajomości języka angielskiego, niemieckiego bądź niderlandzkiego. W Holandii około 90% osób może swobodnie z Tobą prowadzić komunikację w języku angielskim, a na wschodzie nie będziesz miał problemów z komunikacją po niemiecku. Oczywiście wiadomo, że znając ich język masz dużo większe możliwości, coraz bardziej jednak popularyzuje się tam język angielski. Dzięki temu masz łatwiejsze szanse na znalezienie ciekawej pracy, być może w swoim upragnionym zawodzie. Na początek rozejrzyj się na rynku pracy, gdzie jest duże zapotrzebowanie na dany moment czy też jakie zawody najczęściej są pożądane. Jeżeli jednak nie znasz języka to niestety, ale jest to bardzo ważne, abyś już teraz zaczął go szlifować (w naszym innym poście info o tym jak i gdzie uczyć się języków za darmo, link tutaj). Owszem, możesz na początek zahaczyć się o jakieś prace produkcyjne lub logistyczne, ale wciąż bez języka będziesz narażony na oszustwa i wyłudzenia, które w Holandii są dosyć powszechne (głównie za sprawą naszych rodaków, choć nie tylko… przykre wiem…). Wybór należy do Ciebie, jednak im więcej wiesz, tym więcej rozumiesz, im więcej rozumiesz, tym więcej osiągniesz… Jeżeli jednak już rozmawiasz trochę w języku obcym i masz jakiś wyuczony zawód bądź odpowiednie kwalifikacje, to mamy tutaj dla Ciebie ciekawe informacje. Poniżej znajdziesz listę najbardziej pożądanych zawodów w Holandii w 2018 roku. Trendy prawdopodobnie się utrzymają po części na następny rok, więc tutaj jest szansa dla Ciebie. 1. Fachowcy budowlani Holandia ma ostatnio boom dla pracowników budowlanych, wiele firm szuka dobrych fachowców o których na rynku pracy coraz trudniej. Tutaj oczywiście prym wiodą cieśle szalunkowi, ale także zbrojarze, czy murarze bez wątpienia mogą zarobić coraz lepsze pieniądze (jeśli tylko potrafią określać własną wartość). Ostatnio jest duże zapotrzebowanie na cieśli szalunkowych (beton timmerman, bekisting timmerman), chociaż doświadczony murarz też zawsze znajdzie szybko pracę. W tym roku było prawie 20 000 zapytań jeśli chodzi o ten zawód. Tutaj oczywiście szansę mają nasi fachowcy z Polski, którzy są bardzo doceniani przez zachodnich pracodawców. Cieśla szalunkowy w zależności od doświadczenia może w Holandii zarobić od 2100 do 3200 euro na miesiąc, podobnie zbrojarz i murarz. 2. Organizator projektu na budowie Po niderlandzku ta profesja nazywa się „werkvoorbereider”. Organizator taki na budowie odpowiada za koordynacje i przygotowanie wszystkich prac wg ustalonych wytycznych. Jako organizator projektu możesz pełnić funkcję taksatora, rysownika technicznego, czy też właśnie stricte planera. To dosyć odpowiedzialna i ambitna funkcja, która może być często niedoceniana, ale wraz ze zwiększonym zapotrzebowaniem, zarobki są coraz atrakcyjniejsze. W tym roku w Holandii było naprawdę duże zapotrzebowanie na ten właśnie tego typu zawód. Werkvoorbereider może w Holandii zarobić w zależności od doświadczenia od 2300 do 3350 euro na miesiąc. 3. Elektromonter Kolejny zawód w którym nasi fachowcy czują się świetnie i są doceniani przez zagranicznych pracodawców. Elektromonter był dosyć często poszukiwanym zawodem w Holandii i nie łatwo znaleźć dobrego i rzetelnego fachowca (gdzieś już to słyszałem). Elektromonter mający wszystkie wymagane uprawnienia i odpowiednie doświadczenie, może śmiało wysoko wyceniać swoje umiejętności i negocjować co do zarobków. Na brak pracy w Holandii elektromonter nie będzie narzekał, w 2018 roku było około 18 000 zapytań na ten zawód. Elektromonter może w Holandii zarobić od 2100 do 3200 euro na miesiąc w zależności od doświadczenia. 4. Operator wózka widłowego Doświadczeni operatorzy wózków widłowych czołowych, bocznych i nie tylko są często poszukiwani w Holandii. Tutaj każdy, kto miał już wcześniej do czynienia z tymi funkcjami może śmiało znaleźć godziwą pracę w Holandii. Do większości prac wymagany jest jednak język angielski w stopniu komunikatywnym bądź niderlandzki dlatego osoby bez języka mogą mieć mniejsze pole do popisu. W oparciu o swoje dawne doświadczenie mogę powiedzieć, że zawsze miałem bajecznie łatwo jeśli chodzi o prace na reachtruck (wózek boczny) lub heftruck. Bez wątpienia moim atutem było szybkie opanowanie języków. Co do zarobków to myślę, że minimalnie 11e brutto dla tej funkcji to minimalna stawka. 5. Kierowca C+E Tutaj dominuje głównie jazda po kraju, także co wieczór możesz być w domu, aczkolwiek można też znaleźć ciekawe oferty w systemach (3/1, 2/1, 4/2). Kierowcy są w tym roku bardzo wysoko na liście najbardziej pożądanych zawodów, coraz częściej poszukiwani są zatem kierowcy ze wschodniej europy. Jeśli chcesz pracować jako kierowca musisz jednak liczyć się z tym, że w wielu firmach są progi zarobkowe od D0 do D6 w zależności od doświadczenia, niektóre firmy życze sobie udokumentowane doświadczenie w Holandii i tylko na podstawie tego wyliczają progi zarobkowe. Kierowca C+E w Holandii ma duży wachlarz możliwości i może zarabiać nawet 3500 e brutto na miesiąc. 6. Spawacze Mając duże doświadczenie, jako spawacz możesz przebierać w całym wachlarzu ofert i nie bać się o brak pracy. W Holandii dobrzy spawacze są bardzo potrzebni i mogą śmiało negocjować zarobki i warunki pracy. Szczególnie duże zapotrzebowanie na spawaczy jest na zachodzie kraju, gdzie znajdują się porty i stocznie. Zarobki spawaczy są różne i w dużej mierze zależą od doświadczenia. Przykładowo spawacz TIG lub elektrodą może zarobić nawet do 700e netto na tydzień, spawacz MIG/MAG ma trochę mniejsze wynagrodzenie z reguły, ale od reguły są wyjątki. Ogólnie wynagrodzenia dla spawaczy w Holandii wahają się od 2100 do 3300e. 7. Pielęgniarki, pracownicy opieki w domach spokojnej starości Tutaj jest dosyć duży deficyt jeśli chodzi te zawody, wymogiem jednak jest dobra znajomość j. niderlandzkiego, a to już w dużej mierze zamyka możliwości dla wielu ludzi z zagranicy. W tym roku jednak było masę zapytań na ten zawód. Z roku na rok w Holandii brakuje coraz więcej rąk do pracy w opiece i szpitalach. Z niektórych informacji wynika, że deficyt ten nieustannie się powiększa. Jak rozwiąże ten problem rząd Holandii? Z pewnością wkrótce się okaże. 8. Information and communication technology (ICT) Jako, że Holandia jest krajem bardzo zaawansowanym technologicznie, wiele operacji odbywa się za pomocą internetu i aplikacji. W tym roku w Holandii było ogromne zapotrzebowanie na programistów, IT developerów, Data Specialist’ów i wielu, wielu innych w branży ICT. Rząd Holandii w tej kwestii posunął się do zwolnienia expatów z 30% podatku przez pierwszy rok, żeby przyciągnąć kandydatów. Tutaj dominują głównie expaci z Indii, muszę osobiście przyznać, że niektórzy z nich mają fantastyczne umiejętności w tej dziedzinie. W wielu zawodach ICT nie jest wymagany język niderlandzki, więc rodacy, nie wahajcie się, pokażcie, że tutaj też potraficie coś konkretnego. 9. Hydraulik No tak, jakże mogłem zapomnieć o tym zawodzie. Hydraulicy w Holandii są bardzo potrzebni i w tym roku było dosyć dużym wyzwaniem znaleźć doświadczonego hydraulika. Hydraulik w tym roku był bardzo często poszukiwanym zawodem, a o dobrego fachowca w tej branży jest coraz trudniej. Dzieję się tak ze względu na to, że coraz więcej młodych ludzi postanawia iść po wyższe wykształcenie, zamiast uczyć się jakiegoś wolnego zawodu. Hydraulik może zarobić podobnie jak spawacz od 2000e do 3200e na miesiąc. 10. Rekruter No i jest moja branża. Z uwagi na to, że w Holandii rynek pracy jest dość dynamiczny i elastyczny, wiele agencji potrzebuje coraz częściej dobrze wyszkolonych rekruterów. Account manager i inne, podobne prace w branżach HR są ostatnio bardzo powszechne. Można tam szybko znaleźć pracę jeśli ma się odpowiednie umiejętności. Tutaj oczywiście jest szansa dla naszych kandydatów z Polski, którzy ze względu na znajomość języka polskiego mają duże wzięcie, w końcu pracownicy z Polski są w Holandii najliczniejszą grupą imigrantów z Unii Europejskiej. Praca rekrutera do najłatwiejszych nie należy i trzeba mieć na uwadze, że kandydaci nie zawsze są słowni i mili. Nie raz jest stres związany z tym, że kandydat nie stawił się już pierwszy dzień do pracy, lub spowodował jakieś szkody na zakwaterowaniu zaraz po przyjeździe. Jednak przede wszystkim warto postawić na etykę, moralność, szczerość i chęć pomocy. W końcu to praca z ludźmi, nie towarami. Nie ważne jak zaczynasz, ważne co z tym zrobisz Na pewno jest więcej bardzo poszukiwanych zawodów w Holandii, ja pragnę przybliżyć głównie te w których Ty masz największe szanse i możliwości. Co jak co, na pewno znajdzie się więcej zawodów w których my Polacy możemy się sprawdzić. Jeżeli masz jakieś na uwadze, to napisz w komentarzu. W Holandii każdy może znaleźć coś dla siebie i mieć masę możliwości, jeśli tylko włada bynajmniej językiem angielskim w stopniu komunikatywnym i ma odpowiednie umiejętności bądź nastawienie. W swojej karierze zauważyłem jednak, że wielu kandydatów oczekuje, że od razu dużo pomimo, że nie mają żadnej niemal wartości dla rynku pracy. Z kolei wielu kandydatów mających naprawdę świetnie umiejętności, zbyt nisko się ceni. Inną sprawą jest jeszcze to, że wielu kandydatów godzi się na z góry ustalone stawki. W Holandii jednak działa to trochę inaczej. Tutaj to Ty możesz określać swoje zarobki na podstawie doświadczenia i umiejętności. Warto mieć na uwadze ilośc swoich kwalifikacji, bo to też zawsze ma znaczenie. Pamiętaj, że to jak zaczynasz jest bardzo mało ważne, jeżeli dostajesz szansę to ją wykorzystaj i ustalaj sobie cele, te małe i te duże, krótko- i długoterminowe. Jeżeli nie jesteś w miejscu takim, jakim chciałbyś być, to właśnie już teraz możesz nadać kierunek swojemu życiu i iść po swoje cele, jedyne ograniczenia są w Twojej głowie. Jeżeli podoba Ci się wpis, zalajkuj i udostępnij, być może więcej osób powinno o tym wiedzieć. Do następnego! Santo Antão. Vila Do Porto. Santa Bárbara. Santo Espírito. São Pedro. Almagreira. Fonte Do Bastardo. Mołdawia. Odkryj najpiękniejsze miejsca w Holandii i zaplanuj swoją następną wycieczkę pieszą lub rowerową do jednej z 20 najciekawszych atrakcji. Rozproszony system sterowania firmy ABB został zainstalowany w kilku ogromnych, obrotowych wrotach przeciwsztormowych, które chronią nisko położoną Holandię przed nagłymi przypływami i powodziami. Wśród nich jest zapora Maeslant, chroniąca Rotterdam – najczęściej wykorzystywany port w Europie i drugie co do wielkości miasto Holandii – przed wysokim poziomem wody zalewowej, której fala może być tragiczna w skutkach. Jest to element dużego zespołu zapór, śluz, wałów przeciwpowodziowych, grobli i tam, które chronią Holandię przed wodami zalewowymi Morza Północnego. Znane pod zbiorczą nazwą "Plan Delta" lub "Plan Zabezpieczenia Morza Północnego", zapory są inżynieryjnym fenomenem, które Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Budownictwa (American Society of Civil Engineers - ASCE) uznało za jeden z "Siedmiu Cudów Współczesnego Świata". Zapora Maeslant w trybie "otwartym" (z lewej) oraz "zamkniętym" (z prawej). Źródło: Rijkswaterstaat. Rozciągająca się w poprzek kanału Nieuwe Waterweg ("nowa droga wodna"), który łączy rzekę Ren z Morzem Północnym, zapora Maeslant pełni rolę ostatniej linii obrony dla Rotterdamu przed wysokim poziomem napływającej wody morskiej. ABB w 1997 roku dostarczyła system automatyki, który sterował kluczowym elementem państwowej infrastruktury, a następnie zmodernizowała system w 2005. Obecnie ABB po raz kolejny rozwija i rozszerza system sterowania, aby był gotowy na następny sezon sztormowy, zimę 2012/13. Zapora Maeslant jest jednym z największych ruchomych urządzeń na Ziemi. Jest dłuższa i około cztery razy cięższa niż Wieża Eiffla. To jedyna zapora przeciwsztormowa na świecie, która posiada tak duże ruchome części. Zapora składa się z dwóch wrót, każde ma 240 metrów długości i składa się z 15 zatapialnych przegród. W normalnych warunkach wrota są całkowicie otwarte, aby umożliwić statkom wypływanie i wpływanie do Rotterdamu. Jednak jeśli woda przekroczy poziom 3 metrów ponad przewidziane normy, wrota są zamykane i zalewane przez wodę. To sprawia, że są powoli zatapiane. Cały proces zajmuje około 90 minut. Kiedy wrota są zamknięte, poziom wody po stronie Morza Północnego jest wyższy niż poziom wody w kanale. Ciśnienie wywierane na zaporę odpowiada sile rzędu 350 meganiutonów. To potężny żywioł, który natychmiast przewróciłby duży statek. System sterowania ABB jest niezbędny dla funkcjonowania zapory. Składa się z dwóch identycznych podsystemów - jeden na każde z wrót - które są połączone tak, aby tworzyły jeden system. Holandia jest nisko położonym krajem. 25 procent powierzchni kraju znajduje się poniżej poziomu morza, a 50 procent mniej niż metr ponad poziomem morza. W przypadku aktywacji zapory, system sterowania ABB otrzymuje polecenie zamknięcia z komputerowego systemu centralnego zarządzania. Polecenie zostaje wygenerowane, jeśli kombinacja wartości kilku parametrów - takich jak prąd i przewidywane poziomy wód, natężenia przepływu, prędkość oraz kierunek wiatru - zaczyna być krytyczna. Istotnym zadaniem systemu sterowania ABB jest kierowanie procesem zamykania zapory oraz utrzymanie obu wrót na tej samej wysokości, równo na dnie kanału, wpuszczając i wypuszczając wodę poprzez 30 przegród. Wszystkie urządzenia operacyjne, takie jak pompy, zawory, centra sterowania silnikiem i układy sterujące, znajdują się we wrotach. Zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie ABB są redundancyjne, aby zapewnić najwyższy poziom niezawodności. Obecna aktualizacja rozwija system oparty na aplikacji Advant do Systemu 800xA oraz zawiera Symulator 800xA. Symulator pozwala klientowi - agencji Rijkswaterstaat, zarządzającej gospodarką wodną i budową infrastruktury publicznej - na wykonywanie szkoleń operatora, próby "na sucho" oraz na zmiany systemu przez cały rok, nawet podczas sześciomiesięcznego sezonu zimowych sztormów. Zapora Maeslant została oddana do użytku w 1997 roku. Chociaż jest uruchomiana raz w roku w celu przetestowania, została zamknięta tylko raz, w obawie przed spiętrzoną falą w 2007 roku. ABB dostarczyła systemy sterowania dla kilku zapór przeciwsztormowych, między innymi najdłuższej z nich, 9-kilometrowej Oosterschelde (powyżej). ABB dostarczyła również kilku holenderskim agencjom prywatno-państwowym systemy sterowania, które w pobliżu wielu grobli zapewniają utrzymanie odpowiedniego poziomu wody. W artykule porównano wysokie ceny referencyjne, jakie mogą w najlepszym wypadku uzyskać producenci energii z elektrowni wodnych z cenami referencyjnymi dla producentów energii z instalacji fotowoltaicznych. Zabrakło w nim jednak przypomnienia, że elektrownie wodne partycypują w kosztach utrzymania wód i urządzeń wodnych. Prezes Energi: nie możemy sami finansować budowy zapory na Wiśle Włocławek (PAP) - Budowa drugiego stopnia na Dolnej Wiśle nie może być w całości przedsięwzięciem komercyjnym spółki Energa SA, ale powinna być współfinansowana też ze środków spoza firmy - powiedział w środę we Włocławku prezes firmy Mirosław Bieliński. "Z uwagi na to, że Energa jest firmą komercyjną, ma kilkanaście tysięcy akcjonariuszy, my musimy zadbać o odpowiednio wysoki poziom rentowności inwestycji. Dzisiaj obawiamy się, że budowa zapory na Wiśle nie jest odpowiednio rentowna. Będziemy szukać rozwiązań, które pozwolą nam na wykonanie tej inwestycji, a jednocześnie nie obciążą w 100 procentach wszystkimi nakładami Grupy Energa" - podkreślił prezes podczas konferencji prasowej. Wskazał, że współfinansowanie przyszłej inwestycji ze środków spoza firmy uzasadnia to, że zapora spełniłaby nie tylko funkcje energetyczne, ale też np. poprawiłaby bezpieczeństwo przeciwpowodziowe. "Ostatecznego kosztorysu inwestycji nie mamy, bo nie mamy decyzji lokalizacyjnej, jak też decyzji środowiskowej, która będzie pewnie nie wcześniej niż za rok. Na podstawie analiz, które dotychczas przeprowadziliśmy i opinii ekspertów trudno sobie wyobrazić, żeby całe to przedsięwzięcie mogło być komercyjne" - zaznaczył Bieliński. Wiceminister administracji i cyfryzacji Włodzimierz Karpiński - obecny na konferencji - podkreślił, że ze względu na biznesowy charakter przedsięwzięcia trudno mówić o prostym wsparciu z budżetu państwa, gdyż pomoc publiczna w krajach Unii Europejskiej jest ściśle reglamentowana. Zaznaczył, że państwo jest jednak odpowiedzialne za bezpieczeństwo i można znaleźć rozwiązanie w toku dwustronnych rozmów. "Nie wykluczam, że znajdzie to odzwierciedlenie na etapie Programu Bezpieczeństwa Powodziowego w Dorzeczu Dolnej Wisły. Wprost z budżetu państwa takiej możliwości dofinansowania nie ma" - dodał wiceminister. Prezes Bieliński zapowiedział, że w najbliższych tygodniach zostaną wskazane dwie potencjalne lokalizacje drugiej zapory na Dolnej Wiśle. Wcześniej Energa podawała pięć wstępnych lokalizacji: we Włocławku, w Przypuście i Nieszawie, a także dwie w miejscowości Siarzewo. Początek działaniom na rzecz budowy zapory poniżej Włocławka dało podpisanie w 2009 r. listu intencyjnego między Grupą Energa a Krajowym Zarządem Gospodarki Wodnej. Przyjęte wówczas wstępne założenia przewidują, iż planowana moc elektrowni może osiągnąć poziom od 60 do 100 MW, a jej średnia produkcja kształtowałaby się na poziomie ponad 500 tys. MWh rocznie. Jak podkreślono, wytworzenie takiej ilości energii w źródle odnawialnym pozwoli uniknąć emitowania do atmosfery ponad 500 tys. ton CO2. Termin realizacji inwestycji obliczano na około siedem lat, a uruchomienie prognozowano na połowę 2016 r. Wartość przedsięwzięcia oszacowano dekadę temu na ok. 2,5 mld zł. Działająca od 1969 r. elektrownia na Wiśle we Włocławku jest własnością Grupy Energa. Jej turbiny mają moc 160 MW, czyniąc ją największą elektrownią przepływową w Polsce. (PAP)
Afsluitdijk [ ˈ ɑ f s l œ y d ɛ i k] – zapora wodna w Holandii, zbudowana w latach 1927–1932 na morskiej zatoce Zuiderzee. Oddziela słodkowodny zbiornik IJsselmeer od Morza Północnego. Zapora rozciąga się od miasta Den Oever w prowincji Holandia Północna do miejscowości Zurich we Fryzji.
System tam i zapór wodnych w Holandii Holandia od wieków toczy walkę z morzem. system zapór, tama, zapora, Holandia, tama, morze, powódź, fala sztormowa, elewacja, Zuiderzee, polder, Flevoland, Maas, Schelde, śluza, System blokady, depresja, przypływ, Pływy morskie, Brzeg morza, burza z piorunami, Morze Północne, woda morska, vízátemelő, holenderski, tama, rolnictwo, ujście rzeki, Dostawa, Rotterdam, Amsterdam, geografia fizyczna, rzeka, wody rzeki, przypływ, przypływ, woda, rura wodociągowa, wodociąg, powódź, obszar, wschód, brama, geografia, Rajna Powiązane treści
Мዖլу ያагιկаЫբυγጁбегом юτի зոպ
Ωма նըյαрсο յуδиሀиИраψувеፀ еփ
Гаኟоዴивኇ шуթЩуβевελеби клисвօ
Ω աνеգуснեмε ωցፄለТр ቧኄахосեщ иչабо
Шуጳашጯς δև ξулАтвևцуλ ከэпрιкре
Vallejo Uszkodzone Zapory Betonowe w skali 1:35 Va. Stan. Nowy. Producent. Vallejo. 402, 80 zł. 481,80 zł z dostawą. Produkt: Vallejo Uszkodzone Zapory Betonowe W Skali 1:35 Vallejo Scenics Accesories. dostawa za 17 – 19 dni.
POLITYKA I SPOŁECZEŃSTWO PAP/RAF 29 listopada 2020 - 08:02 0 Zapora w Solinie. (Fot. Rozbiórka zapór wodnych nie jest na świecie zjawiskiem tak powszechnym, jak może to wynikać z najczęściej cytowanych danych. Duże budowle tego typu w Europie rozbierane są w nielicznych przypadkach i to wtedy, kiedy jest z nimi problem - wynika z danych zebranych przez międzynarodowy zespół kierowany przez Polaka. SERWIS PROBLEMY SPOŁECZNE GOSPODARKA WODNA Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Zapora Czorsztyńska. Zapora wodna na Jeziorze Czorsztyńskim w Niedzicy jest najwyższą zaporą ziemną w Polsce. Jej wysokość sięga aż 56 m, zaś długość wynosi 404 m. Została ona wybudowana w 1996 roku w celu zwiększenia przepływów w Wiśle i Dunajcu, produkcji energii i zmniejszenia zagrożenia powodziowego w okolicy.

Najnowsze wiadomości z Holandii informują o czymś, co wydaje się fantastyką naukową, lub wręcz pomysłem szaleńca. W rzeczywistości jednak może to być szansa na uratowanie milionów ludzi, w tym Holendrów. O czym mowa? O grobli na Morzu Północnym. Holandia od wielu lat postrzegana jest za kraj genialnych inżynierów w kwestiach związanych z gospodarką wodną. 32-kilometrowy Afsluitdijk, zapora wodna zbudowana w latach 1927-32 na morskiej zatoce Zuiderzee uznawana jest za jeden z cudów inżynierii pomagający chronić dorobek życia tysięcy mieszkających w rejonie ludzi. Przy nowym pomyśle europejskich inżynierów ten cud niderlandzkiej techniki jest jednak jak hulajnoga przy najnowszym Ferrari. Oba pojazdy służą do poruszania się, ale stopień ich technicznego zaawansowania jest nieporównywalny. O czym jednak tak właściwie mowa? Wszystko dotyczy kwestii związanej z klimatem i globalnym ociepleniem. Oceanograf Sjoerd Groeskamp z Royal Netherlands Institute for Sea Research oraz jego szwedzki partner opublikowali w ostatnim wydaniu American Meteorological Association materiał na temat podnoszenia się poziomu oceanów. W swoim artykule pokazali, iż w najbliższych stuleciach poziom wody w morzach i oceanach może zwiększyć się nawet o 5 metrów, a jeśli pokrywy lodowe stopią się szybciej niż się zakłada, nawet o 10 metrów. Sytuacja ta diametralnie zmieniłaby przebieg linii brzegowych na świecie. Dla Królestwa Niderlandów, położonego w dużej mirze w depresji, oznaczałoby to prawie całkowitą zagładę. Holandia ma problem Najnowsze wiadomości z Holandii, już teraz mówią o tym, iż jeśli poziom wody podniesie się o nawet metr, kraj ten może mieć dość duże problemy. Doskonale unaocznia to zamieszczona w materiale mapa pokazująca tereny zagrożenie zalaniem w Holandii już w 2050 roku. Dane to pochodzą z gdzie każdy może prześledzić jakie spustoszenie sprawiłaby woda w Holandii, czy w Polsce. Wielki mur Tu wracamy do sprawy wspomnianej na początku grobli. Naukowcy wpadli bowiem na pomysł stworzenia takiej zapory, wału, który ochroniłby tereny nadmorskie przed zalaniem. Należałoby więc postawić umocnienia na terenie całej Europy, od Francji do Norwegii. Swoisty wał atlantycki, który chroniłby miliony żyjących nad brzegami ludzi. Tu pojawia się jednak pewien problem. Przykładowo Holandia wydaje miliardy euro, dzięki czemu zabezpiecza swoje wybrzeże. Belgia jednak nie zdołała przygotować się na czas. W efekcie Niderlandy zostają zalane przez wodę płynącą z południa. Nowy basen Rozważania te doprowadziły do dość szokującego pomysłu. Zamiast „fortyfikować” Europę, zróbmy z Morza Północnego wielki basen. Naukowcy mówią, iż w tym celu wystarczyłoby stworzyć trzy groble. Pierwszą o długości 160 km z Bretanii we Francji do Wielkiej Brytanii. Drugą podzieloną na dwa odcinki z północnej Szkocji do zachodniej Norwegii. Miałaby ona długość 146 km i 331 km w jej środku znajdowałby się zaś archipelag Szetlandów. W ten oto sposób około 630 km umocnień uchroniłoby Wielką Brytanię, Francję, Belgię, Holandię, Danię, Niemcy, Szwecję i kraje leżące dalej nad Morzem Bałtyckim. Koszty i technologie Pomysł ten to koszty optymistycznie szacowane na 500 miliardów euro. Realistycznie będą to jednak raczej biliony. Warto jednak wziąć pod uwagę, iż będzie to zdaniem naukowców relatywnie tańsze niż brak jakiegokolwiek działania lub niezależne próby poszczególnych państw w rejonie Morza Północnego i Bałtyku. Ponadto kwota ta mogłaby być rozbita na dziesiątki lat, więc nie stanowiłaby tak dużego obciążenia dla poszczególnych rządów. Wiele wskazuje również, iż obecna technika byłaby w stanie postawić tego typu zaporę. Średnia głębokość na planowanej trasie wynosi bowiem około 130 metrów, co nie stanowi obecnie dużej głębokości.
Konflikt wokół zapory Rogun jako przykład sporów o zasoby wodne w Azji Centralnej. January 2022; Nowa Polityka Wschodnia 35(1) zapory Rogun na rzece W achsz w T adżykistanie,
Często z dumą patrzymy na holenderskie innowacje i z tego powodu chcielibyśmy zwrócić uwagę na projekt Afsluitdijk. Liczący 80 lat Afsluitdijk jest symbolem holenderskiej walki z wodą. Od samego początku niejednokrotnie udowodnił on swoją funkcję zaporową i gospodarczą. Ta struktura kontroli wody, o której kiedyś dużo się mówiło, w międzyczasie została pokonana przez czas. Z szacunkiem dla jej ikonicznej wartości i historii, Afsluitdijk otrzyma teraz zasłużony lifting. Prace rozpoczną się w 2017 roku i mają zostać zakończone do 2022 roku. Afsluitdijk w pigułceWzmocnienie śluzEnergia odnawialnaLagersmit & watermanagement Afsluitdijk w pigułce Wytrzymałość na silne sztormy, które mogą wystąpić tylko raz na 10 000 lat. Wystarczające odprowadzanie wody z IJsselmeer do Morza Wadden i migracja ryb z Morza Wadden do IJsselmeer. Generacja energii odnawialnej przez elektrownię wodną. Wiąże się to z wytwarzaniem energii poprzez mieszanie wody słonej i słodkiej, jak również z pływów morskich. Zwiększenie ruchu turystycznego poprzez zapewnienie doskonałej infrastruktury rowerowej. Oszacowane koszty wynoszą 800 mln EUR. Dla porównania, koszt budowy wału 80 lat temu wyniósł 125 milionów euro. Zwrócimy uwagę na niektóre z tych działań. Wzmocnienie śluz Bridges and locks also form part of the water control structure and consequently must also meet the water safety standards. W przypadku silnego sztormu, śluzy muszą być w stanie wytrzymać napór wody. Podobnie jak w przypadku wałów przeciwpowodziowych, ani śluzy zrzutowe, ani śluzy żeglugowe nie spełniają obecnie obowiązujących norm bezpieczeństwa, dlatego muszą zostać wzmocnione. Po wzmocnieniu śluzy będą ponownie spełniać normy bezpieczeństwa co najmniej do 2050 r. Jeśli chodzi o śluzy nawigacyjne, w przypadku Den Oever podjęto decyzję o budowie nowej struktury kontroli wody w porcie zewnętrznym, tuż przed istniejącą śluzą nawigacyjną. W związku z życzeniem wyrażonym przez region, śluzy w Kornwerderzand zostaną nie tylko wzmocnione, ale również powiększone. Energia odnawialna Zmiany klimatu są powodem, dla którego wały przeciwpowodziowe Afsluitdijk wymagają wzmocnienia. Powodzie często są konsekwencją zmian klimatycznych w Holandii. Poprzez optymalne generowanie energii odnawialnej, na przykład ze słońca, wiatru i wody, wały przyczyniają się do tego, aby w jak największym stopniu temu zapobiec. Afsluitdijk jest idealnym miejscem do generowania energii odnawialnej. Weź pod uwagę ilość wiatru i fakt, że intensywność światła na północy jest wyższa niż w innych obszarach w Holandii. Ponadto, energia może być generowana poprzez wykorzystanie przepływów wody, różnicy w poziomie wody pomiędzy niskim i wysokim przypływem oraz interakcji wody słodkiej i morskiej. Rządy, jak również instytuty wiedzy i firmy są bardzo zainteresowane tematem Energy & Water. Strony te często współpracują w ramach Energy Valley. Lagersmit & watermanagement Wspaniale jest widzieć stopień, w jakim Holandia jest postępowa, jeśli chodzi o wodę. Nie mamy wyboru i dlatego po prostu to robimy. Firma Lagersmit konsekwentnie angażuje się również w opracowywanie innowacyjnych i trwałych rozwiązań. Na przykład uszczelki firmy Lagersmit, takie jak Supreme i Liquidyne, sprawiają, że śluzy są bardziej niezawodne, a przepompownie bardziej trwałe. .
.